Prezydent USA powiedział Hollandowi, że nie podsłuchują jego rozmów

Nie tak dawno temu François Hollande został zmuszony do zebrania posiedzenia francuskiej Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego. Powodem była nowa informacja, że NSA mogła podsłuchiwać rozmowy wielu ważnych osób w kraju. I nie tylko z Francji, ale także w Europie. Skandal dotarł do Jane Harley, którą wezwał na naradę Laurent Fabius. Harley został poproszony o wyjaśnienie otrzymanych informacji. Jak powiedział polityk, Stany Zjednoczone powinny powstrzymać całą taką działalność na granicach Francji.

Fabius powiedział, że nie uważa takich działań aliantów za legalne, ponieważ nie chodziło o terrorystów. Podsłuch mógł być skierowany przeciwko ludziom ze struktur państwowych, co uznano za duże naruszenie zobowiązań międzynarodowych. Potem z Francoisem Ollanem na smartfonie skontaktował się Barack Obama, mówiąc mu o całkowitym braku takiego podsłuchu jego rozmów, ponieważ USA spełnia wszystkie swoje zobowiązania.

Joshua Ernest również wygłosił referat. W oświadczeniu poinformował, że takie działania służb specjalnych są wykonywane tylko w przypadkach, gdy stawką jest bezpieczeństwo narodowe USA. I tylko wtedy, gdy istnieją dowody potwierdzone. Takie środki są stosowane tylko przeciwko terrorystom, a nie przeciwko państwom sprzymierzonym. Ale Joshua Ernest nie odpowiedział na niektóre pytania od dziennikarzy. W szczególności, czy debatowano między prezydentem USA a prezydentem Francji pytania o podsłuch osób publicznych, który odbył się w 2013 roku.

Wikileaks opublikował później fakty, według których w latach 2006-2012 NSA często podsłuchiwało trzech francuskich prezydentów, a także ich najbliższych ludzi w ich otoczeniu. Najpierw był to Jacques Chirac, potem Sarkozy, a potem obecny prezydent François Hollande. Według danych z Wikileaks, nadal prowadzono monitorowanie rozmów wysokich urzędników, w tym ministrów i posłów.